Jesienią ubiegłego roku wystartował nowy bank zdjęć DepositPhotos, oczywiście niczym specjalnym w tłumie się nie wyróżniał. Wszystko do czasu uruchomienia kilka dni temu programu partnerskiego (jak na razie w fazie beta testów), chyba doszli do wniosku, że bez tego kroku nikt o nich nie będzie nawet wspominał. Niestety w dzisiejszych czasach startup microstockowy nie ma szans bez tego typu promocji. Nie będę się o tym rozpisywał bo my tu mamy przecież sprzedawać zdjęcia.
Co oferuje DepositPhotos?
Z tego co można przeczytać tu i ówdzie:
- na początek program promocyjny, $0.20 za każde zaakceptowane zdjęcie (do 100$ w sumie)
- podobno wygodny system ładowania i opisywania zdjęć
- prowizja dla fotografa w wysokości od 44 do 60%
- wypłaty od 50$
- wypłaty pieniędzy przez PayPal, Moneybookers oraz Webmoney
- szczegółowe statystyki pobrań i wyświetleń zdjęć
- można zostać fotografem wyłącznościowym
- można sprzedawać zdjęcia JPEG (od 3.8 MP) jak i grafikę wektorową (EPS lub AI)
- jest system awansów fotografów podobnie jak na iStockphoto czy Fotolia, dzięki któremu wzrasta nasza prowizja za zdjęcia (do 60%)
Jak widać … standard. Czym Deposit Photos chce przyciągnąć fotografów i kupujących – jeszcze nie wiem.
Jak dostać się do DepositPhotos?
W chwili obecnej jest to bardzo łatwe:
- symboliczny test zdolności – 5 zdjęć do wglądu, czyli bułka z masłem do stockerów
- podczas rejestracji trzeba potwierdzić swoją tożsamość (np. paszportem)
Wstępne statystyki DepositPhotos
Jak na razie nowej agencji zaufało ponad 3.000 fotografów, którzy zdążyli już załadować prawie 0.5 mln zdjęć. Chcesz im zaufać? Zapoznaj się formularzem rejestracyjnym.