Po zażartej walce udało się wczoraj sprzedać moje pierwsze nie-kitowe szkło, 17-85 mm f/4-5.6 IS USM, jeśli brać pod uwagę moją pierwszą puszkę EOS 350D, która nota bene też wpadła w dobre ręce.
Wady tego obiektywu jakie skłoniły mnie do tego dramatycznego kroku, poza wewnętrznym ukrytym „sprzętowym onanizmem”, są powszechnie znane czytelnikom optyczne peel :
- duża aberracja chromatyczna dla ogniskowej 17 mm,
- słaba jakość obrazu na brzegu pola w przypadku ogniskowej 17 mm,
- wyraźne winietowanie przy 17 mm,
- bardzo duża dystorsja przy 17 mm,
- kiepskie światło.
Szczególnie we znaki dała mi się duża aberracja chromatyczna i naprawdę bardzo słaba jakość obrazu. Jeśli ma się oczywiście do czego porównać, za długo żyłem w nieświadomości … Jednak gdy kupowałem ten obiektyw jakieś dwa lata temu (?) moje wymagania były zgoła odmienne od tych dzisiejszych, a o sprzedawaniu fotografii w bankach zdjęć nawet nie myślałem.
Kilka moich ulubionych fotek zrobionych tym mimo wszelkich wad naprawdę zacnym szkiełkiem:
Ostatni przykład mocno naciągany jeśli wziąć pod uwagę jego historię, no ale nie mogło zabraknąć zdjęcia, które wciąż jest moim bestsellerem!